Dziennikarce Biełsatu grożono rozprawą z synem uczącym się na Białorusi

Alena Dubawik dostała w internetowym komunikatorze anonimowe powiadomienie. Jej autor wymienił numer mińskiej szkoły, do której chodzi jej 8-letni syn i zapowiedział, że za pracę dla Biełsatu dostanie to „na co zasłużyła”.

Alena Dubawik była zatrzymywana już nie raz przez milicję przed wyborami w 2020 r. Z przemocą fizyczną milicji spotkała się dopiero w czasie powyborczych protestów. Zdj. Belsat.eu

– No co Alenko, wyjechałaś, a nie zabrałaś najstarszego? I nie boisz się świecić mordą i pracować dla polskiego ścieku (Biełsatu – Belsat.eu), kiedy twój synalek uczy się w szkole nr … w mieście-bohaterze (Mińsku – belsat.eu). Wszyscy dostaniecie to, na co zasłużyliście – napisano.

Zrzut ekranu z anonimową grożbą:

Dziennikarka nie wie, kim jest autor, który od razu usunął wpis. Jednak zdążyła zrobić zrzut ekranu. Przyznaje, jednak grożący jest dobrze poinformowany, co do miejsca nauki jej dziecka. Dubawik przypomina, że pierwszą groźbę dostała w marcu. Dowiedziała się „że jest rozpracowywana” i wysłano do niej numer jej dowodu osobistego.

Alena Dubawik opuściła Białoruś i zabrała ze sobą dwoje dzieci w wieku 4 i 6 lat. Najstarszy syn pozostał na Białorusi. Dziennikarka relacjonowała na żywo protesty społeczne. W nocy z 10 na 11 lipca ub.r. została zatrzymana i trafiła do aresztu, gdzie została pobita i silnie kopnięta w brzuch przez strażniczki. Po wyjściu na wolność została skierowana do szpitala, gdzie zdiagnozowano uszkodzenie pęcherza moczowego. Po kilku tygodniach wróciła do pracy. Jednak potem z powodu zagrożenia aresztowaniem, zdecydowała się uciec z kraju.

Rozbierali do naga, kopali w brzuch. Reporterka Biełsatu o torturach w areszcie

jb/ belsat.eu

Wiadomości