Ukraina. Prezes Związku Polaków w Borodziance: w Wielkanoc będziemy modlić się o pokój

W tegoroczne Święta Wielkanocne Polacy z Borodzianki pod Kijowem, która przez miesiąc była pod rosyjską okupacją, będą modlili się o pokój i zjednoczenie rozłączonych przez wojnę rodzin – powiedział założyciel i prezes Związku Polaków w Borodziance Arseniusz Milewski.

– Święta w tym roku są skromne, mamy przecież wojnę. Pójdziemy do kościoła, przygotujemy śniadanie wielkanocne i spotkamy się z rodziną i tymi nielicznymi znajomymi, którzy nie wyjechali i pozostają w Ukrainie – wyjaśnił.

Przed wojną w Związku Polaków w Borodziance działało ponad 50 osób. Gdy 24 lutego ubiegłego roku wojska Rosji wtargnęły do Ukrainy, część mieszkańców miasteczka i okolic ewakuowała się poza linię walk. Były one bardzo intensywne. W miejscowościach pod ukraińską stolicą do dziś widać zrujnowane pociskami budynki, wysadzone mosty i składowiska spalonych samochodów.

– Większość członków Związku, a są to przeważnie kobiety, wyjechała do Polski. Na miejscu zostało tylko 12 osób, łącznie ze mną – powiedział PAP Arseniusz Milewski.

„Skarmią Polskę resztkami Ukrainy”. Rosyjska prasa o Polsce

Tydzień po Wielkanocy, którą Polacy będący katolikami obchodzą w tym roku 9 kwietnia, do świąt przystępują prawosławni Ukraińcy, którzy będą je mieli 16 kwietnia. W dniach dzielących obie daty Związek Polaków zamierza zorganizować w Borodziance warsztaty pisankarskie dla dzieci polskich i ukraińskich.

– We wsi Migałki (30 km na zachód od Borodzianki) mamy kilkoro dzieci w polskiej szkole sobotniej. Zaangażujemy dzieci ukraińskie i zrobimy wspólne warsztaty z konkursem na najlepszą pisankę. Wcześniej szkoła sobotnia i siedziba naszego Związku znajdowała się w Borodziance, ale Ruscy okradli i zniszczyli nasz lokal – powiedział prezes.

Milewski ma nadzieję, że władze miasta jesienią wydzielą jego organizacji nowe pomieszczenia. Na razie w Borodziance nauczanie polskiego jest niemożliwe nawet w sobotę. Trzy miejscowe szkoły zostały zrujnowane przez rosyjskie ataki. W jedynej zachowanej uczą się dzieci, a w salach obok nich pracują urzędnicy, którzy także stracili swoją siedzibę.

Zełenski: Polacy pokazali, że między ukraińskimi i polskimi sercami nie ma barier

Prezes Związku Polaków Borodzianki mieszka w nieodległej od miasta wsi Piaskówka. Rosyjskie wojska wkroczyły tam 25 lutego ubiegłego roku. Okupacja trwała do 1 kwietnia 2022.

– W czasie okupacji działałem jako wolontariusz. Jeździłem na granicę, wywoziłem stąd kobiety z dziećmi, a tam odbierałem paczki z Polski, Włoch, Niemiec. Pomagali nam znajomi z Polski, z Opola, Myślenic i innych miejscowości. Przekazywali lekarstwa, artykuły spożywcze i ubrania, wszystko to, czego brakuje podczas wojny – wspomina.

Wyjazdy te odbywały się przy zachowaniu ścisłych zasad konspiracji. Arseniusz i jego koledzy wykorzystali to, że Rosjanie, których wojska stały w tej okolicy, nie kontrolowali wszystkich dróg, zwłaszcza leśnych i polnych.

– Jedyna możliwa droga wyjazdu z okupacji prowadziła z Piaskówki przez Radomyśl do Lwowa. Wyjeżdżaliśmy nocą korzystając z dróg, przy których nie było Ruskich. Oni byli kilka kilometrów dalej. Oczywiście, że ryzykowaliśmy, ale inaczej się nie dało – stwierdza.

Dziś Milewski, który jeździ do pracy jako nauczyciel w Kijowie, po powrocie do domu nie tylko zajmuje się Związkiem Polaków, lecz chodzi też na patrole w swojej wsi. Od dawna jest w obronie terytorialnej.

Ukraińska gospodarka: wytrzymać jeszcze rok

Jego Piaskówka też była atakowana przez Rosjan na początku inwazji.

– Mocno działało tutaj rosyjskie lotnictwo. Mamy ponad dziesięć zniszczonych domów. Jeden z pocisków spadł 500 metrów od mojego domu. Naloty były czymś strasznym – przyznaje.

Prezes wierzy, że choć ponad rok wojny przyniósł Ukrainie ogromne strat, kiedyś nastąpi tu pokój.

– Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim przede wszystkim wiary oraz zdrowia i sił. Żebyśmy byli na to wszystko odporni. Wierzę, że zwyciężymy, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy. Nie mamy innego wyjścia: albo my ich, albo oni nas – powiedział Milewski.

pp/belsat.eu wg PAP

 

Wiadomości