Lady Gaga nie zawita na Białoruś. Bo została wpisana na „czarną listę” artystów

Niezależna Białoruska Rada ds. Kultury opublikowała „czarną listę” artystów, opracowaną przez białoruskie władze. Trafiły na nią muzycy których występy są zakazane na Białorusi i których piosenki nie mogą być wykonywane w kraju. O ile obecność niektórych muzyków nie dziwi, o tyle włączenie artystów neutralnych politycznie budzi pewne wątpliwości. O liście i konsekwencjach takiego zakazu dla artystów Biełsat rozmawiał z szefem Rady ds. Kultury Siarhiejem Budkinem.

Zdjęcie ilustracyjne. Dzień niepodległości Białorusi. Mińsk, Białoruś. 3 lipca 2022 roku.

Na liście znaleźli się muzycy, bez których udziału nie mógłby się obejść żaden koncert emitowany wcześniej w państwowej telewizji. Teraz wszyscy są na „ban-liście”, którą otrzymały instytucje zajmujące się organizacją koncertów.

Wśród znanych rosyjskich wykonawców na liście znalazły się takie zespoły jak IC3PEAK, Little Big czy Krowostok. „Sankcjami” objęto również ukraińskich wykonawców. Największy podziw wzbudza jednak amerykańska piosenkarka Lady Gaga.

Białorusini śpiewają o kartoflu. Nie pomaga to w urodzaju

Szef niezależnej Rady ds. Kultury Siarhiej Budkin powiedział Biełsatowi, że nie wątpi w wiarygodność tej listy, choć jest ona niezdarnie sporządzona.

– Lista jest niechlujnie opracowana, wiele osób, nie powiem kto, nie zostało w niej uwzględnionych, część z nich już nie żyje, część jest źle napisana. Widać, że zestawiła ją osoba daleka od wszystkiego, najprawdopodobniej z KGB, osądzając po wydrukach z internetu o artystach, którzy poparli falę protestów na Białorusi lub sprzeciwili się wojnie na Ukrainie. Kryteria są jasne – uważa aktywista.

Co więcej, za wiarygodnością tej listy zakazów przemawia jej renoma: około 10 lat temu w sieci pojawiła się podobna lista, której prawdziwość została zweryfikowana przez pracowników białoruskich mediów. Wówczas trafili na nią np. odwiecznie opozycyjny białoruski zespół Lapis Trubieckoj czy rosyjski DDT (oba zespoły są na nowej liście). Co ciekawe, na liście znalazł się również hollywoodzki aktor Kevin Spacey, rzekomo za udział w „globalnej kampanii artystów na rzecz solidarności z Białorusią”.

Ukraińska piosenkarka: muzyka w czasie wojny jest jak misja. Inspiruje ludzi

Rozmówca Biełsatu twierdzi, że wielu wykonawców nie ma szans na uzyskanie pozwolenia na występy na terytorium obecnej Białorusi.

– Ci ludzie, którzy wyeksponowali swoją postawę obywatelską i zostali na Białorusi, żegnają się z koncertami. Rozumieją, że nie będą zapraszani do państwowej telewizji czy radia. Dlatego jest to świadomy wybór. Jak ktoś sobie z tym radzi, to już inna kwestia. Niektórzy zaprzestają działalności, niektórzy próbują przejść na format studyjny, niektórzy szukają możliwości organizowania zagranicznych występów – każdy przeżywa na swój sposób – powiedział szef Białoruskiej Rady ds. Kultury.

Budkin jest jednak wdzięczny autorom listy za uwzględnienie zagranicznych artystów: „Białoruś zyska większy rozgłos”.

– To jest absolutnie absurdalne posunięcie, bo można je wykorzystać właśnie do tego, żeby sytuacja na Białorusi stała się bardziej znana. Ta informacja dotrze do Lady Gagi – będzie się śmiała i znowu zastanawiała, co się dzieje na Białorusi. (…) To świetny pomysł: w ten sposób przyciągnąć obcokrajowców do białoruskiej agendy – wyjaśnił.

Detektyw poszukujący skradzionych zwierząt? Rosja zakazuje Jimowi Carrey’owi wjazdu do kraju

Siarhiej Krot, lp/ belsat.eu

Wiadomości