Kilku gruzińskich opozycjonistów i aktywistów, organizujących trwające od ponad miesiąca protesty przeciwko tzw. ustawie o agentach zagranicznych, zostało pobitych w Tbilisi przez „nieznanych sprawców”.
Jak relacjonuje portal civil.ge, Dimitri Czikowani, członek opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego, we wtorek został zaatakowany i ciężko pobity w pobliżu wejścia do swojego domu. Nagranie z kamer bezpieczeństwa pokazuje, że napadło na niego pięć osób. Został znaleziony na ulicy i przewieziony do szpitala.
Footage of the brutal attack on Dima Chikovani. pic.twitter.com/RFa0ejuATP
— Ana Tsitlidze (@ATsitlidze) May 8, 2024
Czikowani powiedział, że został zaatakowany przez „prorządowych chuliganów”. Zdjęcie dokumentujące jego stan po pobiciu zamieścił w internecie.
A member of the #National Movement, #Dimitri Chikovani, was attacked by two unknown persons at the entrance of his house and was physically assaulted.
For two days now, houses have been attacked, and in addition, public figures have been called and insulted pic.twitter.com/oTGw2nmn2V
— Samira Bayramova 🇬🇪 🇪🇺 🇺🇸 (@SamBayramova) May 8, 2024
Wśród innych zaatakowanych byli m.in. aktywiści Lasza Ghwinianidze i Gia Dżaparidze oraz wiceszef gruzińskiego oddziału Transparency International Giorgi Oniani – wylicza serwis Newsgeorgia. Wszyscy zostali napadnięci przez „nieznanych sprawców” w różnych częściach Tbilisi i doznali obrażeń, które wymagały pomocy medycznej.
Portal pisze też, że od wtorku gruzińscy działacze i członkowie opozycyjnych ugrupowań otrzymują też wulgarne telefony z pogróżkami; odnotowano kilkadziesiąt takich gróźb. Rządząca partia Gruzińskie Marzenie ogłosiła, że nie ma nic wspólnego z tymi działaniami, i zasugerowała, że opozycjoniści „sami ją sobie zorganizowali”.
Szef policji w Tbilisi Sulchan Tamazaszwili na konferencji prasowej wczoraj rano nie odniósł się do sprawy pobić aktywistów i kierowanych wobec nich gróźb. Poinformował natomiast o zatrzymaniu w ostatnich dniach sześciu uczestników demonstracji, oskarżanych m.in. o ataki na funkcjonariuszy i niszczenie mienia. Według Tamazaszwilego manifestanci wielokrotnie złamali prawo, rzucając przedmiotami w policję czy budując barykady. We wtorek gruzińskie służby specjalne zarzuciły demonstrantom próbę przeprowadzenia prowokacji oraz wywołania zamieszek i chaosu.
Gruzińska redakcja Radia Wolna Europa podkreśla, że ostatnia fala protestów w Gruzji rozpoczęła się w poniedziałek (po prawosławnej Wielkanocy) i nie ma informacji, by dochodziło w ich czasie do przemocy.
Wzorowana częściowo na rosyjskiej, nazywana przez opozycję, ale także wywodzącej się pierwotnie z Gruzińskiego Marzenia prezydent Salome Zurabiszwili, ustawą o agentach zagranicznych, lub też „rosyjską ustawą” przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. budżetu z zagranicy podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do rejestru agentów obcego wpływu. Gruzińskie Marzenie nazywa ją ustawą o przejrzystości wpływów zagranicznych. Opozycja i organizacje pozarządowe obawiają się, że w praktyce przepisy, jak w Rosji, stosowane byłyby arbitralnie przez urzędników i polityków i stałyby się narzędziem represji.
Gruzińskie Marzenie próbowało wprowadzić to prawo już w 2023 r., ale wycofało się po fali protestów ulicznych. Obecnie ustawa przeszła przez dwa czytania w gruzińskim parlamencie. Radio Wolna Europa pisze, że oczekuje się, że ostateczne głosowanie odbędzie się w poniedziałek. Następnie ustawa trafi do prezydent Salome Zurabiszwili, która już zapowiedziała weto. Partia rządząca ma jednak w parlamencie większość potrzebną do jego odrzucenia.
Przeciwnicy ustawy ostrzegają, że zagraża ona sektorowi obywatelskiemu i godzi w europejskie aspiracje Gruzji. Przedstawiciele USA i UE wyrazili zaniepokojenie z powodu wznowienia prac nad ustawą i apelują do władz w Tbilisi o wycofanie się z projektu. Podkreślają, że takei rozwiązania stoją w sprzeczności z deklarowanymi wciąż przez rząd celami – integracją z UE i integracją z NATO.
MaH/belsat.eu wg PAP, twitter.com