Tournée Tomasza Szmydta w łukaszenkowskich i kremlowskich mediach

Mijający tydzień był bez wątpienia festiwalem wystąpień byłego polskiego sędziego, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl. Prawnik, który odegrał niechlubną rolę w polskiej polityce za sprawą tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, tym razem przedzierzgnął się w rzekomego antywojennego działacza, krytykującego polskie władze za pomoc Ukrainie. Zapowiedział także, że na razie zamierza zająć się reklamowaniem uroków Białorusi. Pytany co chce robić później, powiedział, że chce wrócić do polityki, by zbliżyć słowiańskie narody.  

Porównując jego wypowiedzi do wystąpień w reżimowych białoruskich i rosyjskich mediach innego głośnego uciekiniera – szeregowca Emila Czeczki, widać, że tym razem nowy „dysydent” (tak go nazywają łukaszenkowskie media), wykazuje się znacznie większym medialnym profesjonalizmem. Czeczko występując w propagandowych audycjach przed swoją tajemniczą śmiercią wyglądał na osobę spiętą, wręcz przestraszoną. Z ledwością dukał po kilka zdań, które propagandyści musieli z niego wyciągać.

„Wybitnemu synowi Polski”. Emilowi Czeczce postawiono na Białorusi wojskowy nagrobek

Tomasz Szmydt mówi dużo i chętnie, dodatkowo reklamując swoją osobę na założonych niedawno profilach portali społecznościowych. Słowem wygląda na to, że przygotował się do swojej nowej roli i robi wszystko świadomie.

Konferencja prasowa w Mińsku

Uciekinier pierwszy raz poinformował o swojej ucieczce na Telegramie postem, który napisano po polsku i po rosyjsku – przy czym polski tekst wyglądał na mechaniczne tłumaczenie z rosyjskiego, który Szmydt zna tylko biernie. Podczas wszystkich swoich wystąpień mówi po polsku i korzysta z usług tłumacza.

Zamieszany w aferę hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości sędzia Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś

Niedługo po ogłoszeniu swojej ucieczki sędzia wystąpił na konferencji prasowej zorganizowanej przez białoruską państwową agencję informacyjną BiełTA, a treść jego wystąpień triumfalnie powtórzyło wiele rosyjskich mediów.

To z konferencji świat dowiedział się o rzekomych powodach decyzji o wyjeździe na Białoruś. Jak okazało się, był to efekt „prześladowań politycznych” za jego opinie, za które rzekomo groziło mu aresztowanie. Jednak opinie te publicznie ogłosił dopiero po ucieczce do Mińska.

Jak stwierdził, „naród polski opowiada się za pokojem i dobrosąsiedzkimi stosunkami z Białorusią i Rosją”. To zmusiło go do wyjazdu na Białoruś, „by powiedzieć prawdę”. Swoją rezygnację ze stanowiska sędziego nazwał wyrazem protestu przeciwko „nieuczciwej polityce Polski wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej”.

Rosja przyznała azyl Niemce, która usprawiedliwiała Hitlera i prowadziła bloga popularnego wśród neonazistów

Jak okazało się po wyjeździe z kraju, poglądy Tomasza Szmydta nabrały mocnego odcienia pacyfistycznego – oczywiście w duchu takiego pacyfizmu, jaki prezentuje rosyjska propaganda, która od miesięcy zarzuca Zachodowi, że pomagając Ukrainie wciąga swoich obywateli w wojnę. Wypowiedzi polskiego „dysydenta” dokładnie wpisały się w te tezy, że za wojnę na Ukrainie winna jest ona sama i wspierający ją Zachód.

Podczas konferencji Szmydt podkreślał, że polscy politycy powinni wznowić dialog z, jak się wyraził, prezydentem Białorusi i władzami rosyjskimi. Oskarżył też Kijów o złamanie porozumień zawartych w Mińsku, co miało jego zdaniem doprowadzić do wojny. Stwierdził też, że jeśli Warszawa nie podejmie negocjacji, poniesie straty zarówno polityczne, jak i gospodarcze.

Przekonywał, że Polska nie prowadzi całkowicie niezależnej polityki międzynarodowej, bo ulega silnym wpływom USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Zdradził, że na szczęście jest jeden polski polityk, który uniemożliwia wciągnięcie Rzeczypospolitej w konflikt. Nie wymienił jednak jego nazwiska, aby „nie wyrządzić mu krzywdy”. Sędzia podkreślił, że wielu znajomych podziela jego zdanie, ale boi się je wyrazić publicznie.

Wywiad dla Sołowjowa

Potem Szmydt rozpoczął tournée po rosyjskich mediach. Pierwszym jego rozmówcą został „car” rosyjskiej propagandy Władimir Sołowjow, który zaprosił go do swojego internetowego programu Sołowjow-Live. Szmydt dwukrotnie łączył się z propagandystą – 7 i 8 maja. Pierwszego dnia ku złości gospodarza programu połączenie z Mińskiem się nie udało. Szmydt zdołał jedynie na wstępie pozdrowić „wszystkie narody Federacji Rosyjskiej” i pogratulował Władimirowi Putinowi jego „ponownego wybrania” na prezydenta. Sołowjow zapowiadając swojego gościa, podkreślił, że polski sędzia zdał sobie sprawę, że „w Polsce nie ma swobody słowa, a na Białorusi jest”.

Dopiero drugiego dnia udało im się porozmawiać dłużej. Ta rozmowa stała się źródłem wielu relacji w białoruskich i rosyjskich mediach.

Hybrydowy sędzia Szmydt

Tam były sędzia powtórzył swoje tezy, że przyjechał do Mińska, aby „złożyć dymisję w związku z tym, że w Polsce prowadzona jest nieuczciwa polityka wobec Białorusi i Rosji”. Jak podkreślił, w Polsce nie był obiektem żadnych spraw karnych, nie złamał polskiego prawa i na Białoruś wjechał legalnie. Przyczyną jego prześladowania miała stać się jego opinia, że „polski, białoruski i ukraiński narody mogą żyć w zgodzie”.

– To nie odpowiada pewnym państwom, pewnym władzom: USA, Wielkiej Brytanii. I co się okazuje, polskie władze zachowują się nienormalnie, jakby ktoś im wstawił szpilkę w tyłek. Pojawił się od razu zarzut jakiegoś szpiegostwa. Wystarczy powiedzieć rzecz oczywistą, że nasze narody słowiańskie powinny żyć w zgodzie i cały mechanizm służb specjalnych został uruchomiony. W związku z tym jakie mam poglądy polityczne, że jestem za dialogiem między Polską, Rosją i Białorusią – dodał.

Jak podkreślił, od 4 lat starał się jako sędzia nie okazywać na zewnątrz swoich poglądów. Wspominał, że wiedziało o nich jedynie paru jego znajomych. Wspomniał przy tym Siergieja Siergiejewicza Karnauchowa (którego serdecznie pozdrowił). Chodzi o rosyjskiego propagandystę, współpracującego z Sołowjowem lub byłego wicegubernatora obwodu królewieckiego, znanego jako inicjator oskarżenia Aleksieja Nawalnego o defraudację, za które opozycjonista dostał pięć lat więzienia.

Stwierdził, że po serii anonimowych gróźb i radach przyjaciół postanowił wyjechać za granicę, gdyż polskie „specsłużby” zaczęły rzekomo fabrykować na niego dowody. Wspomniał o systemie szpiegowskim Pegasus, dzięki któremu można „podrzucić komuś do telefonu kompromaty”.

Sołowjow w swoim wywiadzie skupił się na rzekomym naruszaniu w Polsce „wszelkich zasad krajów demokratycznych”, które widać rzekomo w przypadku Szmydta.

– To bardzo dziwna konstrukcja, która bardziej przypomina nazistowskie Niemcy niż Unię Europejską – stwierdził propagandysta, podkreślając profesjonalizm rozmówcy, „do którego pracy polskie władze nie powinny mieć żadnych zastrzeżeń”.

Jego gość zaprzeczył, że miał dostęp do tajnych danych, np. o planach wprowadzenia wojsk polskich na zachodnią Ukrainę. Jak mówił, dowiedział się o tym z publicznych wystąpień szefa FSB Siergieja Naryszkina: „człowieka, który ma większą wiedzę” niż on.

– Nie wiem, o co mogą mnie oskarżyć. To jest równie przerażające jak zabawne. Ale teraz już pojawiają się rozmowy, także w mediach i na portalach społecznościowych, że od wielu lat pracuję dla wywiadów, w tym białoruskiego – dodał.

Tusk: relacje sędziego Szmydta z Białorusinami mają długą historię

Sołowjow tymczasem stwierdził, że nie słyszał, żeby w jakimś kraju oskarżano o szpiegostwo sędziego, który „powiedział, że nie żyje w wolnym kraju”. Szmydt w odpowiedzi skrytykował polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który go nazwał „zdrajcą” i przy okazji zaatakował jego żonę i zarzucił niejasne powiązania:

– Ta histeria, która dzieje się w Warszawie – zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Co napisał Sikorski? Być może Sikorski boi się, że ktoś zacznie bacznie przyglądać się jego karierze, temu, kim jest, kim jest jego żona i jakie interesy oni reprezentują – powiedział.

Sołowjow sam udzielił odpowiedzi na to pytanie, twierdząc, że minister i jego żona, Anne Applebaum, to „od dawna agenci USA”. Stwierdził też, że Polska władza już dawno „podkłada się Amerykanom i Niemcom”.

– Wpływy amerykańskie są w Polsce bardzo widoczne i silne. Bardzo aktywne są także amerykańskie agencje wywiadowcze. Polska niepodległość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Nasi politycy reprezentują interesy Ameryki i Wielkiej Brytanii – podkreślił rozmówca audycji, dodając, iż polscy politycy realizują interesy USA i Wielkiej Brytanii lub interesy lobbystów.

Sołowjow poradził Szmydtowi, by ten nie zrzekał się stanowiska sędziego i twierdził, że jest „na urlopie na Białorusi” i poprosił o możliwość rozpatrywania spraw zdalnie.

– Jeśli wrócę do Polski, będzie po mnie. Albo pójdę do więzienia, albo będę miał wypadek samochodowy – odpowiedział mu jego gość.

Polski sąd zgodził się na ściganie zdrajcy Tomasza Szmydta

Rosyjski propagandysta wyraził nadzieję, że Białoruś zapewni mu bezpieczeństwo, ochroni przed zachodnimi „specsłużbami” i zagwarantuje mu możliwość „swobodnego wyrażania swoich opinii na terytorium Państwa Związkowego” (Białorusi i Rosji).

Wywiad dla RIA Nowosti

Tam Tomasz Szmydt wyrażał z kolei obawę, że istnieje niebezpieczeństwo oficjalnego wciągnięcia Polski w konflikt na Ukrainie.

– Przede wszystkim obserwujemy obecnie etap, w którym Polska może zostać wciągnięta w konflikt na Ukrainie, kiedy polskie wojska mogą zostać wprowadzone na terytorium Ukrainy. Najemnicy i tzw. instruktorzy są tam od dawna, teraz mówimy o oficjalnym wejściu wojsk – powiedział Szmydt, powtarzając od dawna pojawiające się tezy rosyjskiej i łukaszenkowskiej propagandy.

Naryszkin u Łukaszenki: Polska wyczekuje dogodnego momentu, by zagarnąć Zachodnią Ukrainę

Wywiad dla RT

Dłuższego wywiadu Tomasz Szmydt udzielił telewizji Russia Today. Prowadzący audycję obywatel Białorusi Kanstancin Prydybajła podziękował mu za zgodę na rozmowę z „rosyjską propagandą”. Tu były sędzia rozkręcił się na dobre, przedstawiając się jako ofiara politycznych represji w „niedemokratycznej” i łamiącej konstytucję Polsce, która chciała zniszczyć mu karierę z powodu jego poglądów i fałszywie oskarżyć go o szpiegostwo.

Wideo: Tomasz Szmydt w RT (d. Russia Today)

Prowadzący wspomniał o rzekomej brutalności polskich służb mundurowych wobec migrantów na granicy i oskarżył polskie władze o stosowanie podwójnych standardów, gdy krytykowały białoruskie służby za brutalność wobec uczestników „próby przewrotu” – czyli pokojowych protestów po sfałszowanych wyborach w 2020 roku.

Białoruś oskarża Polskę, Litwę i Łotwę o mordowanie migrantów. Wszczęła sprawy karne

Szmydt zgodził się z nim i zarzucił polskim służbom granicznym, że nie działają całkowicie zgodnie z polskim prawem i europejskimi standardami. Oskarżył też polskie władze, że prześladują organizatorów niedawnych protestów rolniczych, „przeciwko którym momentalnie zaczęły działać polskie specsłużby”, oskarżając ich o rzekome związki z Kremlem.

Dalej zajął się wychwalaniem Rosji i Białorusi, których fałszywy obraz podobno pokazywany jest w polskich mediach.

– U Polaków jest takie pojęcie — „niedźwiedź, bałałajka” — które istnieje od ponad pół wieku. Oczywiście rozumiem, że w Rosji tak się nie dzieje; Rosja jest nowoczesnym krajem. Dokładnie tak samo jak Białoruś. To dobry kraj do prowadzenia biznesu i do życia – mówił.

„Polacy proszą Putina o rozprawienie się z Ukrainą”. Polska w rosyjskiej propagandzie

Potem Szmydt przeszedł do tematu swojego „pacyfizmu”. Wyraził obawę, że Polska może wysłać wojska na Ukrainę w sytuacji, w której „żaden z jej obywateli nie chce iść na wojnę”. A polscy politycy nie reprezentują opinii zwykłych ludzi.

Polski „dysydent” skrytykował też kierunek w którym podąża zachodnia cywilizacja, a za nią Polska:

– Weźmy na przykład LGBT. A politycy mówią o tym temacie całkiem poważnie. Społeczeństwo zaczyna umierać. W społeczeństwie panuje podział, który jest organizowany przy pomocy Amerykanów i Brytyjczyków. Najłatwiej jest im kierować społeczeństwem podzielonym wewnętrznie – „analizował” Szmydt.

Na stwierdzenie prowadzącego, że Polska jest już praktycznie okupowana i jest kolonią Wielkiej Brytanii lub Stanów Zjednoczonych, Szmydt stwierdził, że polskie media są w rękach brytyjskich, amerykańskich i niemieckich, i realizują ich interesy.

–  Takich prawdziwych polskich mediów w Polsce nie ma. […] Jest to jedna z bardzo niebezpiecznych broni politycznych, służących realizacji celów Amerykanów i Brytyjczyków.

Były sędzia określił się mianem „polskiego patrioty” i zapewniał, że to właśnie ten „patriotyzm” miał być głównym powodem jego wyjazdu na Białoruś.

Reptiliańska rusofobia i seks oralny jako wymysł demokracji. Członek rosyjskiej Dumy wyjaśnia świat

Następnie Szmydt zabrał się za usprawiedliwianie Władimira Putina:

– Jeśli mówimy o prezydencie Władimirze Putinie, bardzo go szanuję, jest mądrym człowiekiem. Zacznijmy od tego, jak rozpoczęła się specjalna operacja wojskowa. Rosja nie miała innego wyjścia. Postawiono ją pod ścianą. Prezydent Putin wielokrotnie mówił o negocjacjach. Z drugiej strony musi dbać o interesy swojego kraju. A także o tej części Ukrainy z ludnością rosyjskojęzyczną, co jest sprzeczne z polityką wewnętrzną Ukrainy – powiedział, oskarżając też Wołodymyra Zełenskiego o „działalność przestępczą”.

Alaksandra Łukaszenkę określił tymczasem mianem polityka, który „od wielu lat prowadzi bardzo mądrą politykę”.

Szmydt dodał też, że jego marzeniem jest zajmowanie się polityką – tak, by zjednoczyć Białorusinów, Ukraińców, Polaków i Rosjan i stworzyć „wspólną siłę”.

Na zakończenie prowadzący przypiął swojemu rozmówcy wstążkę św. Jerzego – jeden z symboli rosyjskiej agresji na Ukrainę. Szmydt przyjął ją z wielkim zadowoleniem i pokazywał się z nią w trakcie następnych wywiadów.

Wideo: b. sędzia Szmydt cieszy się z wstążki św. Jerzego – używanej obecnie jako symbol rosyjskiej agresji

Wywiad dla Sputnika

Tomasz Szmydt już z dumnie przypiętą wstążką św. Jerzego wystąpił na antenie białoruskiej wersji propagandowego Sputnika. Na wstępie pozdrowił słuchaczy z okazji Dnia Zwycięstwa: „wielkiego święta dla wszystkich narodów świata, przede wszystkim Słowian”.

Wideo: Tomasz Szmydt na antenie Sputnik Biełaruś

Oskarżył niektórych polskich polityków, za to że realizując swoje partykularne cele, prowadzą politykę izolacji od Rosji i Białorusi.

– Mam wrażenie, że polscy politycy w ogóle nie realizują polskich interesów, ale interesy Wielkiej Brytanii i Ameryki i trzeba to głośno powiedzieć – dodał.

Szmydt był też pytany o bezpieczeństwo swojej rodziny w Polsce. Stwierdził, że „na szczęście jestem po rozwodzie od kilku lat”.

– Moja żona i dzieci nie mieszkają ze mną. I mam nadzieję, że są bezpieczni. Przez ostatnie cztery lata starałem się ograniczać kontakty w trosce o ich bezpieczeństwo. Chociaż serce mnie bolało – powiedział.

Potem rozmówca Sputnika zaczął krytykować Ukraińców przybyłych do Polski po rozpoczęciu, jak stwierdził, „specjalnej operacji wojskowej”, czyli tak jak w rosyjskiej propagandzie określa się napaść na sąsiedni kraj. Twierdził, że na początku Polacy pomagali im, bo rozumieli, że „Ukraińcy nie chcą walczyć, że teraz uciekają przed totalitarnym rządem”.

– Widzimy Ukraińców, którzy są bardzo bogaci, podróżują drogimi samochodami, chodzą na dyskoteki. Ukraiński biznes wkracza do Polski. Jest tam o wiele więcej pieniędzy u oligarchów. To jest niebezpieczne dla naszego polskiego biznesu. Jest problem  produktów spożywczych, które wjeżdżają do Polski. Niszczy to nasze gospodarstwa, stąd protesty – mówił.

Szmydt opowiadał też, jakie straty miały ponieść całe regiony przygraniczne Polski w wyniku zachodnich sankcji.

– Sankcje Zachodu nałożone pod naciskiem Ameryków uderzyły w gospodarkę Eurosajuza (UE). To był efekt zwrotny. Rosja się obroniła, a Eurosajuz na tym stracił, przede wszystkim Polska – mówił Szmydt, co rusz wtrącając rosyjskie słowa do swoich wypowiedzi.

Prowadzący pochwalił też rozmówcę za wstążkę św. Jerzego.

– Podarek od przyjaciół z Moskwy – odpowiedział z dumą Szmydt.

Dziennikarz wspomniał też z nostalgią PRL-owski film „Stawka większa niż życie” i serial „Czterech Pancernych i pies” i zapytał, czy powróci „między naszymi narodami taki duch międzyludzkiej współpracy i przyjaźni”.

– Ten duch przyjaźni na pewno powróci między naszymi słowiańskimi narodami, ale to samo z siebie nie przyjdzie. Trzeba podejmować takie decyzje jak ja. Trzeba nad tym pracować – rezonował Szmydt.

Nowy rosyjski straszak – „biomechanoidy”. Mają zamieszkiwać Europę obok „zboczeńców”

Stwierdził też, że większość jego znajomych sędziów uważa politykę wobec Białorusi obecnego i poprzedniego rządu „za głupotę”, tylko „głośno o tym nie mówią”.

– Mam nadzieję, że uda nam się przetrwać ten okres niezrozumienia i uda nam się wrócić do przyjaźni z polskim narodem, a panu znaleźć sobie godne zajęcie. Że uda się panu wykorzystać swoje profesjonalne umiejętności dla dobra naszego wspólnego dzieła – przyjaźni narodów polskiego, białoruskiego i rosyjskiego – podkreślił na zakończenie prowadzący audycję w Sputniku.

Wideo: sędzia Szmydt wierzy, że braterstwo między „narodami słowiańskimi” powróci

–  Dziękuję i tak będzie – odpowiedział po rosyjsku Szmydt.

Do ciekawego rozejścia się narracji doszło na antenie białoruskiej TV ONT. Wcześniej były sędzia zarzekał się, że nie wywiózł z Polski żadnych tajnych dokumentów. Tymczasem w rozmowie z pracownikiem stacji na pytanie, czy jednak zabrał ze sobą tajne dokumenty w wersji papierowej czy elektronicznej, stwierdził tajemniczo:

– Trudne pytanie. Powiem tak: zobaczymy później…

Wideo: Tomasz Szmydt mówi o posiadaniu tajnych dokumentów wywiezionych z Polski

Oprócz występów gościnnych w rosyjskich i białoruskich mediach, „dysydent” zabrał się ostro do pracy nad reklamowaniem Białorusi i zaczął wstawiać na swoim profilu Telegramu kolejne filmiki promujące Mińsk.

Wideo: nowy „polski dysydent” zaprasza do Mińska

Jakub Biernat/ belsat.eu

Wiadomości