Węgierska policja na podstawie międzynarodowego listu gończego zatrzymała Białorusina Walancina Ułasika. Mężczyzna, który za swoją działalność na rzecz represjonowanych musiał uciekać do Polski, teraz może zostać wysłany na Białoruś.
W ubiegłym roku, po sfałszowanych wyborach prezydenckich, do białoruskich aresztów trafiły tysiące demonstrantów. Uładzimir Ułasik był jednym z wolontariuszy, który pomagał osadzonym w areszcie przy ulicy Akreścina i ich rodzinom. W związku z tym przeciwko mężczyźnie wszczęto sprawę karną, co we wrześniu ubiegłego roku zmusiło go do ucieczki do Polski.
Dopiero teraz media dowiedziały się, że 30 lipca bieżącego roku Białorusin został zatrzymany na granicy węgiersko-chorwackiej i przesłany do aresztu śledczego w Budapeszcie. Od tego czasu czeka za kratami na proces ekstradycyjny, który ma się odbyć w grudniu.
Według węgierskiej policji za Walancinem Ułasikiem został wysłany międzynarodowy list gończy w związku z niepłaceniem alimentów. Jednak jego była żona twierdzi, że alimenty płacił i nie ma do niego pretensji.
Jest to najprawdopodobniej kolejny przypadek, w którym reżim Alaksandra Łukaszenki wykorzystał międzynarodowy list gończy do prześladowań politycznych.
sk,pj/belsat.eu