Były najpopularniejszy i niedoszły opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi odpowiedział listownie na pytania rosyjskiego portalu RBK. Białoruski polityk i bankowiec przebywa w areszcie od połowy czerwca ub.r. i jest oskarżony o machinacje bankowe.
Były szef Biełgazprombanku ocenił, że działania władz białoruskich, które siłą tłumiły akcje protestacyjne, nie doprowadziły do ocalenia kraju, ale przyczyniły się do zmniejszenia jego politycznej i ekonomicznej niezależności.
Jego zdaniem stosunek liczby rannych demonstrantów z jednej strony do liczby poszkodowanych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i zwolenników reżimu z drugiej jest nieproporcjonalny. Obala to tezę, że surowość organów ścigania podczas rozpraszania białoruskich protestów była uzasadniona.
Tezy, że brutalne represje na wiecach opozycji uratowały kraj, wielokrotnie wygłaszał Alaksandr Łukaszenka oraz białoruscy urzędnicy, w tym uczestnicy VI Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego, które odbyło się w lutym. Represje miały rzekomo przyczynić się do zachowania niepodległości i uniemożliwiły przekazanie władzy oligarchom i utrzymanie pracy przedsiębiorstw.
Według Babaryki ,w sytuacji, w której nie było rzeczywistego zagrożenia zewnętrznego, teza o ratowaniu kraju jest zupełnie błędna.
– Siły pokojowe NATO (które miały szykować się do wkroczenia na Białoruś – Belsa.eu) i ściągnięte na granicę czołgi i samoloty były tylko na ekranach BT (Białoruskiej Telewizji – Belsat.eu) oraz w przekazach informacyjnych mediów państwowych – podkreślił.
Dlatego, jego zdaniem, kierownictwo kraju uratowało „własną władzę przed ludźmi, którzy chcieli zmienić swoje życie na lepsze, a do tego było gotowe wykorzystać nawet zaangażowanie zewnętrznych sił zbrojnych”. Podczas białorusko-rosyjskich rozmów płynęły sygnały, że Białoruś może wykorzystać rosyjskie wojska do zapewnienia stabilizacji kraju.
Babaryka uważa, że działania władz sprawiły, kraj nie zdołał utrzymać swojej realnej niepodległości.
– Jak u każdego człowieka, niezależność państwa opiera się na gospodarce. Jeśli nie możesz się utrzymać, ale bierzesz pieniądze na swoje wsparcie od rodziców, krewnych lub przyjaciół, to trudno mówić o niezależności – stwierdził.
Przypomniał, że w ciągu ostatniego roku zadłużenie zagraniczne Białorusi wzrosło o 1,4 miliarda dolarów, czyli o ponad 8 proc. Jego zdaniem Białoruś już przedtem znajdowała się silnej zależności gospodarczej od jednego lub dwóch rynków zbytu i finansowania, a teraz w ogóle nie można mówić „o żadnej wielowektorowości i dywersyfikacji”.
– Znajdując się pod sankcjami większości cywilizowanego świata, niestety nie możemy liczyć na rozszerzenie naszych możliwości na rynkach krajów rozwiniętych i rozwijających się. Codziennie błagamy partnerów o pieniądze, chowając się za tezami liberalizacji i przypomnieniami o „braterskiej miłości” wykutej w okopach wojny (II wojny światowej – Belsat.eu). A teraz nie mamy nawet teoretycznej alternatywy dla innych partnerów – podkreśla Babaryka i z jego słów można się domyśleć, że chodzi o Rosję.
Opozycjonista uważa, że równie nieprawdziwa jest teza o uratowaniu kraju przed oligarchami.
– Biorąc pod uwagę to, co na ekranach wypowiadał najwyższy urzędnik państwowy (Alaksandr Łukaszenka – Belsat.eu), że protestujący reprezentowali „drobnomieszczaństwo”, nie chodzi tu o ludzi, którzy wychodzą na ulice. Jeśli chodzi o potencjalnych „oligarchów” w kraju, to oczywiście są oni już wbudowani w obecny system i na pewno nie domagają się władzy – powiedział.
Jego zdaniem, gdy władze posługują się argumentem, że w przypadku rewolucji białoruskie przedsiębiorstwa zostaną zamknięte, również wprowadzają w błąd ludzi.
– Problem trwa od wielu dziesięcioleci – obiecano nam słynną „ pięćsetkę” (średnia pensja 500 dolarów Belsat.eu). A dziś się już o ty nie mówi. Okazuje się, że z każdym rokiem pracowaliśmy coraz więcej, ale pracowaliśmy tylko by pracować, a nasze przedsiębiorstwa są zachowywane tylko dlatego, by trwać – zauważył Babaryka.
Podkreślił, że liderzy opozycji nigdy nie mówili, że zamykanie lub sprzedaż fabryk jest jedynym i nieuniknionym sposobem działania.
– Istnieje wiele opcji przejścia na bardziej wydajną gospodarkę bez użycia siły, przetestowanych i wdrożonych w innych krajach. Dlatego „strachy” o masowym bezrobociu i sprzedaży „dziedzictwa narodowego” bardziej przypominają bajki o potworach. Nikt ich nie widział, ale wszyscy się boją – zauważył.
Według Babaryki można opierać się na tych strachach, jeśli chce się zachować „orientację na przestarzały system zarządzania oparty na kłamstwach, nienawiści i strachu”.
– Ale nie da się takiego czegoś utrzymać. W naturze nie ma długoterminowego stanu stabilnej równowagi. Albo się rozwijasz, albo upadasz. Możesz tylko regulować prędkość upadku – dodał.
Obecnie trwa proces Wiktara Babaryki. Niedoszły przeciwnik Łukaszenki w wyborach prezydenckich i dyrektorzy kierowanego przez niego Biełgazprombanku są oskarżeni o korupcję na wielką skalę i machinacje bankowe. Polityk został uznany przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźnia politycznego.