Moskwa zawiesiła nad sobą miecz Kaukazu Północnego

Michał
Kacewicz
dziennikarz Biełsatu

Największy od dekady zamach terrorystyczny na Kaukazie Północnym pokazuje skalę słabości państwa rosyjskiego. Zamachy będą się powtarzać, bo Putin ma inne priorytety, niż bezpieczeństwo, a napięcia społeczne i etniczne rosną.

Zamachowcy zaatakowali w niedzielę w rosyjskim Dagestanie. Uzbrojone komanda uderzyły w mieście Derbent i stolicy republiki, Machaczkale. W obu miastach zaatakowano synagogi i cerkwie prawosławne, jednak głównym celem byli policjanci. W serii strzelanin zginęło ich prawdopodobnie siedemnastu. Razem z cywilami było około dwudziestu ofiar. Oficjalnie służby zlikwidowały szóstkę zamachowców. Na Kaukazie północnym to największy zamach od dekady. Ostatnie akty terroru o porównywalnej skali miały miejsce w Groznym w 2014 r.

Niedzielny zamach w rosyjskim Dagestanie nie skupił takiej uwagi mediów, jak atak na Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą w marcu. Tymczasem z perspektywy systemu bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej zdarzenia w Dagestanie powinny być dużo bardziej niepokojące i wróżą Rosji sporo problemów wewnętrznych. Takich, które z czasem będą osłabiały potencjał Rosji do konfrontacji z Ukrainą i Zachodem.

Jest oczywiste, że zamach w Moskwie z 22 marca ogniskował uwagę skalą, bo zginęło 145 osób, ale i śmiałością. W końcu dotknął mieszkańców stolicy i zaskoczył służby. Dodatkowo był owiany aurą tajemnic i podejrzeń, że Kreml wykorzysta zamach do oskarżeń Ukrainy. Co zresztą się stało. Niedzielne wydarzenia w Dagestanie były z perspektywy Moskwy bardzo odległe. Gdzieś, na niespokojnych od zawsze (w percepcji Rosjan ze stolicy) rubieżach ogromnego państwa. W dodatku w regionie uznawanym za matecznik islamskiego terroryzmu.

Śmiercionośny koncert. Co działo się wokół Crocus City Hall podczas ataku

Koszmar powraca

Kiedy pod koniec pierwszej dekady XXI wieku wygasała wojna czeczeńska, przez rosyjski Kaukaz Północny przetoczyła się nowa fala terroryzmu. Zamachy miały miejsce jeszcze w latach 90. A jednak to dopiero zakończenie wojskowej fazy wojny czeczeńskiej spowodowało, że przechodzące do głębokiego podziemia siatki islamskich radykałów zaczęły na większą skalę wojnę terrorystyczną.

Wojnę z państwem rosyjskim i jego strukturami w północnokaukaskich republikach: Czeczenii. Inguszetii, Dagestanie, w mniejszym stopniu w Kabardyno-Bałkarii, czy Karaczajo-Czerkiesji, czy nawet zdominowanych przez ludność niemuzułmańską Kraju Krasnodarskim i Osetii Północnej. Po tym, jak Rosja zdławiła czeczeński opór i stosowała brutalne pacyfikacje wobec ludności muzułmańskiej Północnego Kaukazu, młodzież islamska radykalizowała się i nawiązywała kontakty z międzynarodowymi organizacjami terrorystycznymi: Al Kaidą i Państwem Islamskim.

Tylko według oficjalnych, rosyjskich danych, w rozpoczętej 2009 r. i trwającej osiem lat „operacji „antyterrorystycznej” zginęło ponad tysiąc żołnierzy, policjantów i ludzi ze służb oraz około 3 tys. bojowników. Wojna ta przybrała charakter ataków niewielkich grup, albo wręcz pojedynczych bojowników na posterunki, urzędy i patrole rosyjskie. Większość z nich była mało spektakularna i z czasem była zdawkowo pokazywana w serwisach informacyjnych.

Putin wypuszcza ducha rosyjskiego antysemityzmu i islamskiego radykalizmu

Krwawe represje i wprowadzony na całym niemal Kaukazie Północnym reżim „operacji antyterrorystycznej” doprowadził do spadku liczby zamachów. Przyczyniła się do tego również emigracja młodych bojowników i kandydatów na bojowników do Syrii i inne teatry bliskowschodnich wojen. Głównie w Syrii tysiące ochotników z rosyjskiego Kaukazu zdobywały doświadczenie bojowe i budowały współpracę z islamskimi organizacjami terrorystycznymi. W ostatnim czasie, kiedy wojna w Syrii wygasała, niektórzy z nich wrócili do Rosji. Jednak powrót doświadczonych bojowników i niewątpliwe kontakty między ekstremistami z Bliskiego Wschodu a północnokaukaską młodzieżą są tylko jedną z przyczyn jej radykalizacji.

Młodzi i biedni

W październiku ubiegłego roku rozjuszony tłum wdarł się na lotnisko w Machaczkale. Setki młodych ludzi poszukiwały na lotnisku obywateli Izraela, którzy przylecieli rejsem z Tel Awiwu. Chcieli zlinczować Izraelczyków. Jesienią ubiegłego roku w różnych republikach Kaukazu Północnego doszło do całej serii antysemickich wystąpień i prób ataków na synagogi.

Mieszkańcy Dagestanu wtargnęli na lotnisko. Szukają Żydów

Mimo, że ich wspólnym mianownikiem była solidarność rosyjskich muzułmanów z Palestyńczykami i protest przeciw polityce Izraela, to sprawa wyglądała na dużo poważniejszą. Komentując rozruchy i próbując je skanalizować Władimir Putin wskazywał, że wywołali je Amerykanie i Ukraińcy. Po to, żeby destabilizować Rosję. Trudno ocenić, czy to wyłącznie propagandowa retoryka, czy rzeczywiście rosyjskie służby bezpieczeństwa kierują się diagnozą, że niepokoje i terroryzm na Kaukazie ma przyczyny w działalności zachodnich służb specjalnych.

W każdym razie tamte, antysemickie rozruchy powinny być dla Moskwy poważnym światłem ostrzegawczym. Bo tak naprawdę nie o solidarność z Palestyną w nich chodziło. Nowe pokolenie dwudziesto-trzydziestoletnich muzułmanów poszukuje swojej tożsamości. Szuka jej w solidarności ze światem radykalnego islamu, a nie państwem rosyjskim. Przeciwnie, ich gniew jest skierowany właśnie przeciw państwu rosyjskiemu. Zarówno atakowane jesienią synagogi, jak i uderzone w ostatnią niedzielę cerkwie są dla mieszkańców muzułmańskiego Kaukazu czymś z zewnątrz. Czymś obcym, co przyszło na ich ziemię wraz z Rosją i teraz pamięć o owej obcości jest odgrzewana.

Zresztą w ciągu ostatnich dwóch lat w Dagestanie i innych republikach miały miejsce poważne wystąpienia przeciw mobilizacji do rosyjskiej armii na wojnę z Ukrainą i liczne protesty przeciw ogólnie rzecz ujmując złej sytuacji gospodarczej i społecznej. I to właśnie kwestie społeczne najsilniej napędzają radykalizm i rosnący gniew.

Rosja: w Machaczkale rosyjska policja rozpędziła wiec poparcia dla Palestyny

Republiki Kaukazu Północnego należą do najbiedniejszych w Rosji. Najwyższy, sięgający niemal 30 proc. odsetek ludności żyjącej poniżej ogólnorosyjskiego poziomu biedy zamieszkuje Inguszetię. Średni poziom zarobków w Dagestanie to niecałe 40 tys. rubli, podczas gdy średnia moskiewska to 179 tys. rubli, a średnia dla całej Rosji to 73 tys. rubli. W stosunkowo dużej republice, jaką jest Dagestan, znajdują się cztery najbiedniejsze w skali całej Rosji regiony.

Jednocześnie północnokaukaskie republiki mają najwyższy przyrost naturalny. Dagestan razem z Czeczenią według prognoz będą republikami z najszybciej rosnącą liczbą ludności. W ciągu dekady liczący dziś ponad 3 mln Dagestan ma wzrosnąć o pół miliona ludzi.

Wysoki przyrost naturalny i duża bieda są cechami muzułmańskich republik rosyjskiego Kaukazu od lat. Gęstość zaludnienia jest obniżana przez bardzo dużą migrację zarobkową do miast północy Rosji. Głównie do Moskwy. Jednak i tam powstają napięcia wywoływane wywołane z jednej strony rosyjskim szowinizmem i rasistowskim traktowaniem migrantów, a z drugiej strony tarciami związanymi z rosnącą siłą i pozycją muzułmańskich społeczności w rosyjskich miastach.

Społeczeństwa republik Północnego Kaukazu są młode i biedne. W dodatku polityka Moskwy po zakończeniu II wojny czeczeńskiej opierała się na „czeczenizacji” regionu. Czyli oddaniu lokalnej władzy, sektora siłowego i biznesu w ręce lojalnych wobec Kremla, ale lokalnych elit. W Czeczenii całą władzę w sposób patologiczny zdominował klan Ramzana Kadyrowa. W pozostałych republikach również rządzą miejscowe, skorumpowane klany.

Dziennikarskie śledztwo: Kadyrow potajemnie ożenił swoich nieletnich synów

Bunt, a nie secesja

Wzrost niepokoju i eskalacja terroryzmu na Kaukazie Północnym nie grozi jednak rozpadem, czy jakąś formę secesji regionu. Sprawcy zamachów nie mają zresztą żadnego politycznego projektu i pomysłu na funkcjonowanie poza Rosją. Oprócz iluzorycznych dla większości rosyjskich muzułmanów wizji emiratu islamskiego. Mimo licznych słabości Rosja kontroluje republiki etniczne i ma po swojej stronie lokalną elitę. W tym sposobie zarządzania niespokojnym regionem jest wiele patologii i generuje on konflikty, ale Moskwa potrafi zarządzać kryzysami.

Zamachowcy z Derbentu i Machaczkały posługiwali się retoryką islamskiego radykalizmu (na drzwiach zaatakowanych świątyń napisali numery sur z Koranu), ale zabijali przedstawicieli rosyjskiej administracji – policjantów. Większość z policjantów stanowią miejscowi, a nie etniczni Rosjanie. Gniew kieruje się zatem w stronę lokalnej administracji uznawanej za okupacyjną. Z perspektywy Moskwy narastający problem islamskiego ekstremizmu na południu kraju budzi ogromny niepokój.

W ciągu ostatnich miesięcy dochodziło już do starć policji z bojówkami Inguszetii, Kabardo-Bałkarii i Karaczajo-Czerkiesji. Dwa tygodnie temu w areszcie w Rostowie nad Donem więźniowie deklarujący się, jako bojownicy Państwa Islamskiego wzięli zakładników i ostatecznie zginęli w wymianie ognia z siłami antyterrorystycznymi.

Zamach w rosyjskim areszcie. Islamiści wzięli ważnego zakładnika

Mnożące się incydenty nie są jednak, jak opowiada rosyjska propaganda, skutkiem działań ukraińskich i amerykańskich służb podburzających muzułmanów. Są efektem wieloletnich zaniedbań Moskwy wobec południowych rubieży państwa. Skutkiem neokolonialnej polityki Kremla wobec Północnego Kaukazu. W dodatku dla Putina priorytetem jest obecnie wojna z Ukrainą i konfrontacja z Zachodem.

Struktury bezpieczeństwa, zwłaszcza na dalekiej prowincji, są osłabione, bo niektóre jednostki, oficerowie, są przerzucani do zadań związanych z wojną. Jak daleko poszły zaniedbania w pracy operacyjnej wszechwładnych służb bezpieczeństwa świadczy choćby fakt, że w niedzielnym zamachu brali udział synowie miejscowego kacyka kremlowskiej partii Jedna Rosja, Magomieda Omarowa. A także mistrz walk MMA Hadżimurad Kagirow. Nikt nie wychwycił ich radykalizacji, ani powiązań z międzynarodowymi terrorystami.

Moskwa zapewne przeprowadzi teraz w dagestańskim FSB i policji czystki i przyśle swoich nadzorców. Prawdopodobnie dojdzie do masowych aresztowań i polowania na islamistów. Tyle, że to niewiele da, a wręcz naruszy równowagę sił wpływów między klanowymi układami i oburzy kolejnych młodych ludzi. Co oznaczać będzie pogłębianie kryzysu i kolejne fale zamachów.

Rosja: wzrosła liczba ofiar ataku islamistów w Dagestanie

Michał Kacewicz/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Więcej materiałów