Czy łatwo zostać kolędnikiem? Eksperyment Biełsatu

Prawosławni świętują Boże Narodzenie aż do 14 stycznia. Sprawdziliśmy, że każdy może składać ludziom życzenia i dostawać za to smakołyki. Zebraliśmy trupę ludzi, którzy jeszcze nigdy nie kolędowali. Pod koniec dnia uginali się pod worem prezentów.

Kolędowanie na przedmieściach Mińska. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Jako miejsce naszego kolędowania wybraliśmy osiedle prywatnych domków – zaułek Wawiłowa na mińskim przedmieściu Gruszówka (Hruszauka). Nasi ochotnicy dali radę: początkowo mieli tremę, ale już w trzecim domu tak się ośmielili, że zaczęli improwizować i żartować. I właśnie tam zdarzył się świąteczny cud – gospodarze i śpiewacy stworzyli wyjątkową atmosferę, z której radość czerpali wszyscy. Takiej jedności nie spotyka się na co dzień. A podczas naszego kolędowania ludzie tańczą razem, śpiewają, niektórym aż łzy płyną ze szczęścia.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Nie potrzeba specjalnego przygotowania wokalnego, by odwiedzić osiem domów i zatrzymać trzy samochody. Co prawda, jednym z nich była taksówka – kierowca chyba się przestraszył, bo odjechał na wstecznym biegu.

Kolędnicy na Gruszówce. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Podróżujący drugim autem powitali nas z uśmiechem, poczęstowali, a nawet poprosili o wspólne zdjęcie. Malutka dziewczynka wielkimi oczami patrzyła na kozę i kolędniczą gwiazdę. Nigdy wcześniej takich nie widziała.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Nie wszyscy gospodarze otworzyli przed nami drzwi. Niektórzy nawet udawali, że ich nie ma. Ale ci, którzy pozwolili nam pokolędować, a naszej kózce poskakać, zarażali wesołością. Jedna z pań tak się rozczuliła, że nie chciała wypuścić kolędników z uścisków. W innym domu pożegnano nas ukraińskimi kolędami.

Kolędowanie w zaułku Wawiłowa. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Rolę niedźwiadka grał mały Sasza. I był tym zachwycony.

– Podobało mi się wykonywanie poleceń Cyganki i bawienie ludzi. To takie fajne, gdy wszyscy się śmieją.

Kolędowanie na przedmieściach Mińska. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Grająca kozę Maryja pod koniec była zmęczona od skakania i turlania się po podłodze, ale zadowolona efektem.

– Bardzo fajnie to wszystko wyszło. Trzeba pamiętać o ludowych tradycjach. Dzieciom asfaltu tylko to zostało.

Najważniejszym bohaterem białoruskiego kolędowania jest koza. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Mikita był miechonoszem. Nie przyznał się nam, że zadanie to stawało się coraz cięższe.

– Najprzyjemniej było wtedy, gdy ludzie zatrzymywali samochody, dawali nam cukierki, robili fotki. Taka serdeczność ujmuje za serce.

Koza, niedźwiedź i milicjantka. Kolędnicy przywracają w Grodnie tradycję

Jak kolędować, gdy nigdy tego nie robiliście?

Najpierw znajdźcie kożuchy, stare futra, wywińcie na drugą stronę podszytą kożuszkiem kurtkę. Maski można kupić, lub samemu w jeden wieczór zrobić z papieru. Najważniejszy jest wygląd i zabawny pomysł! Na godzinę przed wyjściem prześpiewajcie tradycyjne piosenki, pastorałki i kolędy, byście umieli wykonać je razem. Nie bójcie się o poziom swojego wokalu: to piosenki ludowe, a ludem jesteście wy, więc śpiewajcie z sercem.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Najważniejsze są pieśni

Białoruskich pieśni kolędniczych jest nieprzebrane morze. Ale ośmiu krótkich nauczy się każdy. Przykłady wykonania bez problemu znajdziemy w internecie.

I tak, „Uczora zwiaczora” można śpiewać po drodze, lub przed czyimś domem. Pastorałką „Dobry wieczar, szczodry wieczar” należy powitać gospodarzy. Pieśni „Iszła Kalada”, „Nad waknom czorna chmara ujecca”, „Pryjechała Kalada” i „Tupu tupu na pamoście” dadzą przyjmującym kolędników znać, że przyszliście nie tylko składać życzenia, ale też coś za to otrzymać. W takt „Ho-ho-ho kaza” można tańczyć, dając się kozie ubóść rogami na szczęście. A z pieśnią „Budź wasza zdarou” kolędnicy opuszczają dom.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Kolędników nie musi być wielu

Jednak w tradycyjnej trupie kolędniczej kilka postaci jest niezbędnych. Najważniejsza jest koza, która tańczy w rytm piosenki i na końcu pada. Nad omdlałą kozą lamentuje dziad (baba): „By koza wstała, trzeba dać jej sała”, czyli marynowanej słoniny. Albo tego, czego koza zechce. Może też występować Cygan lub Cyganka z tresowanym niedźwiedziem. Musi być gwiazdonosz (biał. zorkanosza) i miechonosz (biał. miechanosza). To razem 6 osób. W większej kompanii weselej, ale w mniejszej łatwiej wejść do domu.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Zacznijcie u znajomych

Za pierwszym razem zawsze będzie trema. Dobrze jest więc najpierw pójść do serdecznego sąsiada, by u niego poeksperymentować z programem.

Kolędnicy – debiutanci. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Weźcie silnego miechonosza

Wydawać by się mogło, że cukierki, mandarynki, ciastka i wódka nie ważą dużo. Nic z tych rzeczy. Jeśli gospodarze są hojni, to wór zapełni się szybko i wasz miechonosz nie będzie chciał wchodzić do domów z takim ciężarem.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Jeśli będziecie kolędować – weźcie ze sobą najmłodszych. To będzie dla nich niesamowite przeżycie. Możecie też wysłać nam swoje zdjęcia!

Zgodnie z tradycją, kolędować można do Szczodrego Wieczoru, 14 stycznia. To zimowa noc wróżb.

Szczodry Wieczór – białoruska noc kolęd i wróżb

Tekst: Maryja Hryc, zdjęcia Iryna Arachouskaja, pj/belsat.eu

O białoruskich tradycjach kolędniczych czytajcie także w innych tekstach Biełsatu

Kolędowanie po białorusku. Historia w zdjęciach

Tagi: tradycje

Wiadomości