Od kilku dni na Białorusi ustawiają się kolejki przed kantorami wymiany walut, spada wartość rubla, a sektor IT zastanawia się nad przeniesieniem biur do innych krajów.
Alaksandr Łukaszenka podkreślił, że Białoruś wydała dużo na leczenie osób zarażonych koronawirusem. Na gospodarkę ma też wpływ polityka.
– Ekonomiczna sytuacja staje się trudniejsza przez te spacery po ulicach, tak zwane akcji i mityngi. Pieniędzy nikt nie liczy – podkreślił prezydent.
W białoruskich mediach pojawia się dużo informacji na temat zwiększonego popytu na waluty obce. Efektem jest wzrost kursu euro, rubla i dolara o 5% w ciągu dwóch powyborczych tygodni. Eksperci nie mają wątpliwości, że jest to związane z sytuacją polityczną w kraju.
– Sytuacja na rynku walut nie zmieni się do momentu, gdy będzie trwało polityczne napięcie, a ludzie będą mieli co wymieniać – powiedział analityk Alpari Eurazja Wadim Josub.
Bank Narodowy poinstruował nawet inne banki, że powinny zapewnić odpowiednią ilość walut obcych w swoich oddziałach.
Niepewność panuje także w białoruskim sektorze IT, który jest źródłem walut obcych. Informatycy i właściciele firm ostrzegają, że zamkną swoje biura i przeniosą się do sąsiednich państw.
pp/belsat.eu