Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odpowiedziało na pytania, dlaczego zatrzymuje uczestników pokojowych protestów i wieców wyborczych. Od początku kampanii wyborczej w kraju zatrzymano około 700 polityków, aktywistów i zwolenników opozycji. 25 osób uznano za więźniów politycznych.
https://www.facebook.com/belsatpopolsku/videos/192979415392241/
W odpowiedzi na pytania obywateli, MSW oświadczyło, że zgromadzenia masowe w ramach kampanii wyborczej są legalne tylko w miejscach wyznaczonych przez władze. Tymczasem Białorusini manifestują swoje niezadowolenie z 26 lat rządów Alaksandra Łukaszenki tam, gdzie sami mają na to ochotę – np. poprzez bicie brawa na chodnikach w centrach miast, co jest nielegalne.
– W celu profilaktyki naruszeń prawa o imprezach masowych funkcjonariusze najpierw informują uczestników o tym, że łamią prawo. Potem osoby dalej naruszające porządek są pociągane do odpowiedzialności – tłumaczy milicja.
Duże kontrowersje budzi także fakt, że w przedwyborczych represjach biorą udział nieumundurowani funkcjonariusze. Dokonują oni zatrzymań i pobić obywateli, ale też nagrywają uczestników akcji na wideo.
– Milicjanci pracują w ustalonych formach umundurowania. Tylko w niektórych przypadkach kierujący działaniami mogą podjąć decyzję o wykonywaniu obowiązków w cywilnych ubraniach, co nie jest sprzeczne z istniejącym prawem – tłumaczy milicja.
O ile obywatel nie ma prawa do pokojowego manifestowania swoich przekonań, to funkcjonariusz ma prawo użyć siły i środków przymusu bezpośredniego.
MSW twierdzi, że milicjant ma obowiązek podać swój stopień i nazwisko. Jednak jest z tego zwolniony w przypadku przeciwdziałania łamaniu prawa i zatrzymywania osób, które się tego dopuściły. Obywatele niezadowoleni z działań milicji mają prawo do zaskarżenia ich postępowania. Trudno to jednak zrobić, gdy bijący demonstranta mundurowy pozostaje anonimowy.
sk,pj/belsat.eu