Jak poinformował nas świadek, gdy milicja rozpędzała ludzi zebranych w centrum Mińska, ranny został przedszkolak.
9 sierpnia wieczorem chłopczyk wraz z mamą i siostrą był pod marketem Susiedzi na ulicy Zasłauskiej. Niedaleko od sklepu doszło do wybuchu – świadkowie nie są pewni, czy był to granat hukowy, czy dymny.
– Zaczęli uciekać. Chłopiec upadł i zaczął płakać. Dobiegliśmy do najbliższego dużego sklepu, [BIGZZ przy Kalwaryskiej 4], żeby wezwać karetkę. Pogotowie nie mogło przyjechać. Dyspozytorka powiedziała, że wszystkie karetki są zajęte – powiedział nam świadek, który chce zostać anonimowy.
„Potem zobaczyliśmy karetkę, która podjechała na sąsiednią ulicę. Pobiegliśmy tam, zawołaliśmy lekarza. Wtedy jeszcze w podwórkach był gaz, musieliśmy potem umyć oczy. Medycy zbadali chłopca i zabrali dziecko do karetki – dodał świadek.
Pięciolatek miał złamać obojczyk.
Z Grodna doszła do nas informacja o ranionym podczas pacyfikacji protestu dwuletnim dziecku. Nasz korespondent Pawał Mażejka rozmawiał z ratownikami medycznymi, którzy zaprzeczyli tej pogłosce.