Sześć lat zemsty? Białoruski sąd skazał 71-latka za narkotyki
2020.02.21 16:15
Sędzia nie uznał dowodów za wystarczające, ale skazał Alaksandra Kawalenkę za sprzedaż narkotyków. Emeryt uważa, że to zemsta białoruskiego wymiaru sprawiedliwości, z którym przez lata walczył o uwolnienie syna.
Dziś w Bobrujsku sąd rejonowy zakończył proces 71-letniego Alaksandra Kawalenki. Konwojenci znów musieli go podtrzymywać, bo samodzielnie nie mógł dojść do klatki dla oskarżonych.
Alaksandr Kawalenka podczas wysłuchiwania wyroku. Zdjęcie: Belsat.eu
Milicja zatrzymała emeryta 17 października 2019 roku. Znaleziono przy nim paczkę po papierosach, a w niej 0,4 g metadonu. Kawalenka stwierdził w sądzie, że pudełko podniósł z ziemi, by wyrzucić je do śmietnika, a z narkotykiem nie miał nic wspólnego.
Wadzim Chudawiec, starszy śledczy wydziały narkotykowego bobrujskiej milicji zapewnił w sądzie, że wina emeryta jest w pełni udowodniona – milicja posiada zeznania świadków i dowody rzeczowe. Według śledczego Kawalenka był śledzony od czerwca 2019 roku, gdy podczas zakupu kontrolowanego nabyto od niego narkotyki. Sąd uznał ten element śledztwa za poparty dowodami.
Jednocześnie sędzia Wolha Hałauniewa miała wątpliwości co do okoliczności zatrzymania emeryta w październiku. Sąd nie znalazł dowodów na to, że znaleziona u Kawalenki paczka papierosów należała do niego. Nie uwierzył też śledczemu, który zapewniał, że oskarżony nie podnosił niczego z ziemi. Według sędzi, funkcjonariusz nie mógł go mieć przez cały czas na oku. W związku z tym emeryt został oczyszczony z zarzutu handlu narkotykami w dniu zatrzymania.
Emeryt uważa proces za zemstę milicji. Zdjęcie: belsat.eu
Mimo to sędzia skazała Alaksandra Kawalenkę na karę wnioskowaną przez prokuratora – 6 lat ciężkiego więzienia. Emeryt musi też oddać 440 rubli białoruskich (790 złotych), które miał otrzymać podczas zakupu kontrolowanego i zapłacić 280 rubli białoruskich (520 złotych) kosztów procesowych.
– Nie trzeba mnie wynosić. Z tej sali bezprawia chcę wyjść o własnych nogach – powiedział po ogłoszeniu wyroku 71-latek.
Alaksandr Kawalenka wyszedł z sądy o własnych siłach. Wcześniej wywożono go karetką. Zdjęcie: belsat.eu
Żona skazanego Walancina Kawalenka oświadczyła, że będzie składać apelację. O uwolnienie męża ma zamiar walczyć do końca, tak, jak walczyli o uwolnienie syna. Kobieta boi się przy tym o stan zdrowia męża – Alaksandr Kawalenka przeszedł dwa zawały, jest chory na nadciśnienie i podczas procesu wielokrotnie trafiał do szpitala.
Druga zemsta za syna
Kawalenkowie uważają, że proces był zemstą za ich wieloletnią walkę o uwolnienie syna. W 2004 roku został on skazany na 25 lat więzienia za rzekome morderstwo. Rodzice nie uwierzyli w jego winę, sprzedali mieszkanie by nająć prawnika, a sami wielokrotnie demonstrowali w obronie syna, w tym pod kancelarią prezydenta Alaksandra Łukaszenki. W wyniku apelacji udało się skrócić wyrok do 17 lat.
W 2006 Alaksandr Kawalenka został zatrzymany i skazany za handel narkotykami na 9 lat więzienia. Spędził w nim ponad 3 lata – sąd wyższej instancji uznał go za niewinnego i nawet zasądził niewielkie odszkodowanie. Teraz żona skazanego uważa, że milicja znów się na nim mści.